Info
Ten blog rowerowy prowadzi Igor03 z miasteczka Zabrze. Mam przejechane 385.89 kilometrów w tym 230.51 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 10.66 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2015, Styczeń3 - 9
- 2014, Listopad1 - 6
- 2013, Maj2 - 0
- 2012, Czerwiec5 - 38
- 2012, Maj7 - 34
- 2011, Maj2 - 5
- 2009, Czerwiec2 - 8
- 2008, Listopad1 - 7
- 2008, Październik1 - 15
- 2008, Sierpień2 - 13
- 2008, Czerwiec2 - 15
- 2008, Maj6 - 20
- 2008, Kwiecień2 - 0
Maj, 2013
Dystans całkowity: | 17.62 km (w terenie 13.00 km; 73.78%) |
Czas w ruchu: | 01:18 |
Średnia prędkość: | 13.55 km/h |
Maksymalna prędkość: | 36.20 km/h |
Liczba aktywności: | 2 |
Średnio na aktywność: | 8.81 km i 0h 39m |
Więcej statystyk |
- DST 1.00km
- Czas 00:05
- VAVG 12.00km/h
- VMAX 26.55km/h
- Temperatura 12.0°C
- Sprzęt Genesis
- Aktywność Jazda na rowerze
Rundka w błocie!
Czwartek, 2 maja 2013 · dodano: 19.05.2013 | Komentarze 0
Rundka z kolegą po błocie w Zbrosławicach!
- DST 16.62km
- Teren 13.00km
- Czas 01:13
- VAVG 13.66km/h
- VMAX 36.20km/h
- Temperatura 13.0°C
- Sprzęt Genesis
- Aktywność Jazda na rowerze
Wycieczka z wieloma przygodami!
Środa, 1 maja 2013 · dodano: 19.05.2013 | Komentarze 0
Odwiedzamy Zbrosławice.
W planach męska przejażdżka - ojcowie i synowie!
Kierunek Miedary. Głównie pola i lasy. Chłopaki dzielnie napierają, czyżby chcieli pokazać, ze to oni tu rządzą? ;-).
Nie dajemy się :-) W końcu trafiamy na stary nasyp kolejowy.
Szybka wizja lokalna i chłopaki mówią: Jedziemy! Ok. Tempo drastycznie spada, ale widoki interesujące.
W końcu droga zbyt mocna zarasta. Decydujemy się zjechać z byłych torów. Poprawniej byłoby podjechać, bo w tym miejscu akurat tory wiodły w czymś w rodzaju wąwozu.
Ja decyduje się podjechać stromym podjazdem. Cóż, my nie będziemy gorsi :-) Ja jestem. Zrywam łańcuch :-( I co teraz. Przez chwilę wydaje mi się, że nie mam skuwacza, ale mam. Niezbyt profesjonalny, ale spróbujemy.
Chwila walki i łańcuch wydaje się znów działać. W tym momencie Wiku oznajmia nam, że przerwa nam się przedłuży, bo... złapał gumę.
Chłopcy się niecierpliwią, A Wiktor walczy. Niestety bez powodzenia. Zapas nie działa, a łatka okazała się niewystarczająca, chyba są dwie dziury.
Ściemnia się i jest coraz chłodniej więc decydujemy się wracać z chłopakami do domu, a Wiku żeby już nie tracić czasu rusza pieszo. chwilę później mój tata podjeżdża wozem technicznym i odbieram pechowca.
Niby krótko, niby pechowo, ale fajnie, bo rodzinnie... Zwykle brakuje na to czasu...
Z innej beczki mój tata zastanawia się co dalej. Nie podoba mu się ten zerwany łańcuch, ale zakładanie nowego na dzień przed zawodami w górach to chyba niezbyt dobry pomysł. Na 100% nie zagra z kasetą... Sam nie wie...